Forum Nasza Sawanna Strona Główna Nasza Sawanna
Forum o Królu Lwie :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Chanon story

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasza Sawanna Strona Główna -> Nasze opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chanon The Master
Vampire of Malkavian



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nowego Nowego Yorku

PostWysłany: Wto 9:53, 20 Lut 2007    Temat postu: Chanon story

- Czyż nie jest uroczy? – wielka brązowa lwica trzymała w swoich łapach dopiero co urodzone lwiątko. Czyściła je i cieszyła się jak dziecko z każdej oznaki życia, jaką wydał maluch. Obok niej siedział szary lew z czarną, puszystą grzywą. Patrzył dumnie, raz na swego potomka, raz na swoją żonę.
- Ignes, masz już dla niego jakieś imię? – spytał i nachylił łeb by zobaczyć lwiątko.
- Chanon. Tak jakoś przypadło mi do gustu. – odpowiedziała lwica i pomału, delikatnie chwyciła synka za skórę na karku.
- Wybacz, muszę iść go nakarmić. Przyjdź później do nas, dobrze?
- Dobrze, dobrze. Idź już, musisz być wykończona. – powiedział lew i otarł się o Ignes. Gdy lwica zniknęła w mroku jaskini, jego obliczu ukazała się druga, młoda, czarna lwica. Podeszła do lwa i zaczęła rozmowę.
- Hej Mauser, jak tam twoje dziecko? Masz już dla niego imię? – kocica była bardzo ciekawa nowych wieści. Lew również się z nią przywitał i razem udali się do wodopoju. Po drodze zapolowali wspólnie na zebrę. Po skończonej uczcie, poszli napić się wody.
- Jak chcesz wiedzieć, Nakuru, od dziś jesteś ciocią małego lewka imieniem Chanon. Cieszysz się chyba bardziej ode mnie – oba lwy zaśmiały się. – Powiedz lepiej jak się wiedzie Simbie, na Lwiej Skale. No i co z Zirą?
Nakuru wypiła jeszcze trochę wody i zaczęła opowiadać.
- Simbie wiedzie się dobrze, ziemia jest żyzna, zwierzyna wróciła, a Zira udała się z resztą na wygnanie do Złej Ziemi. Szkoda, że nie chcesz zamieszkać z nami na Lwiej Skale.
Mauser uśmiechnął się lekko i spojrzał na horyzont. Coś go martwiło. I wyglądał tak jakby coś gryzło jego sumienie.
- Siostrzyczko, wiesz, chyba będziemy zmuszeni się tam przeprowadzić. Jesteśmy zbyt blisko ludzkich osad i nie chcę by mojej rodzinie się coś stało. Jak Ignes trochę odpocznie, to wyruszymy.
Czarna lwica bardzo się ucieszyła. Postanowiła zostać i pomóc w przeprowadzce. Ta zaczęła się o świcie. Trzy dorosłe lwy szły spokojnie przez sawannę w kierunku wielkiej skały. Chanon leżał na plecach swojego ojca i spał. Nagle szyję czarnej lwicy przeszyła strzała. Ta padła na ziemię i zaczęła się dusić. Ignes i Mauser zamarli z przerażenia. Wtedy posypał się cały grad strzał, a z traw wypadło kilka ludzi z dzidami. Mauser widząc, że jeden z nich, rzuca nią w kierunku Ignes, zasłonił ją swoim ciałem, krzycząc by uciekała z Chanonem. Dzida przeszyła ciało lwa, a ten runął z rykiem na ziemię. Ignes zaczęła uciekać. Uciekała jak najszybciej potrafiła, ale los napisał dla niej inną historię. Trafiła w pułapkę zastawioną przez ludzi, wpadła do wielkiego dołu. Paru ludzi stanęło na krawędzi i naciągnęło cięciwy luków. Ignes widząc to przykryła ciałem przerażone lwiątko i zamknęła oczy.
Gdy wszystko ucichło, paru z oprawców wyjęło ciało lwicy. Gdy spostrzegli lwiątko, które skulone leżało i pojękiwało cicho, postanowili je zostawić. Jeden z mężczyzn powiedział chłodno do drugiego.
- To pewnie syn tego lwa. Zostawcie go. Jego ojciec był ludożercą, a on ten mały ma to zapisane we krwi. Lepiej, żeby zdechł.
Ludzie odeszli. Chanon leżał w dole bez jedzenia przez dwa dni. Każde inne lwiątko, zmarłoby, ale cos podtrzymywało go przy życiu. W końcu jakaś nieznana siła wyciągnęła go i położyła na trawie. Chanon zobaczył tylko białą lwicę, ale był zbyt mały by zrozumieć, co się stało.

***
- Malawi, ono nie przeżyje. Nie ma szans. Lepiej zostaw je, nim się do niego przywiążesz. – powiedział szczupły, jasnożółty lew. On i biała lwica leżeli obok wielkiej czaszki słonia. Miejsce ich pobytu zawsze spowijał mrok, co było dla tych lwów błogosławieństwem. Malawi, bo tak miała na imię biała lwica, leżała na ziemi i obserwowała ze smutkiem konające lwiątko.
- Vlad, wiesz kto zabił jego rodziców. Nienawidzisz ich tak samo jak ja i nie pozwolę by ten maluch dołączył do grona ich ofiar. – powiedziała ze złością. – Zamienię go w jednego z nas. Tylko w taki sposób przeżyje. Dam mu nieśmiertelność.
Żółty lew wzdrygnął się. Zaczął nerwowo krążyć z jednej strony na drugą, aż w końcu przestał i podszedł do Malawi.
- Nie możesz tego zrobić. Nie masz pozwolenia starszyzny klanu! Po przemianie, znają ciebie i jego, a później zabiją!
Lwica, nie spuszczała wzroku z malucha. Przyciągnęła go do siebie i otworzyła lekko paszczę ukazując nadnaturalnie długie kły.
- Od kiedy to przestrzegasz zasad Camarilli? Poza tym, gdy chce się kogoś uratować, ma się prawo. Teraz odejdź. Chce to zrobić w samotności.
Vlad odszedł w mrok, a wszystko wokół spowiła mgła.

***
Chanon rósł jak na drożdżach. Nie był już zwykłym lwem. Był wampirem. I ponad wszystko kochał swoich rodziców – Vlada i Malawi. Przez pierwsze trzy lata wiódł beztroskie życie lwiątka i poznawał innych członków klanu. Malawi bała się, że Chanon zostanie odtrącony, ale klan przywitał go bardzo ciepło. Od razu znalazł sobie przyjaciół. Razem z nimi spędzał dużo czasu. Pewnego dnia, gdy Chanon miał 5 lat przestał rosnąc. Już nie musiał. Teraz czas zatrzymał się dla niego. Będzie tak już wyglądał po wieczność. Jego ojciec, Vlad, poprosił go na rozmowę.
- Chanon, jesteś już dorosły i przyszedł czas by powiedzieć ci kilka ważnych rzeczy.- orzekł i usiadł na czaszce słonia.
- Wiem, ojcze. Mama mi mówiła. To chyba coś ważnego, bo mówiła z takim smutkiem w głosie.
Chanon usiadł obok Vlada, a ten kontynuował.
- Po pierwsze, musisz poznać sześć praw, zwanymi także tradycjami, którymi rządzi się świat wampirów. Pierwsza tradycja to Maskarada. Nie możesz zdradzić swojej natury nikomu, kto nie jest z rodziny. Druga – Domena. Twoja domena jest twoją własnością. Wszyscy, którzy przebywają na twoim terenie są ci winni szacunek. Trzecia tradycja to Potomstwo. Możesz wprowadzić kogoś do rodziny tylko za przyzwoleniem starszyzny. Gdy będziesz miał wystarczająco dużo doświadczenia, nie będziesz musiał się pytać o zgodę. Jeżeli zamienisz kogoś bez pozwolenia, ta osoba zginie i ty także. Czwarta tradycja – Przynależność. Ci, których stworzysz, są twoimi dziećmi. Zanim będą mogli sami decydować, ponosisz za nich pełną odpowiedzialność. Piąta – Gościnność. Szanuj domeny innych. Gdy zjawisz się w obcym stadzie, musisz przywitać i przedstawić się jego władcy. Nieważne czy będzie to śmiertelnik, czy wampir. Szósta tradycja to Destrukcja. Nie wolno ci zabijać innych wampirów. To prawo należy do starszyzny.
Gdy Vlad skończył recytowanie prawa, Chanon prawie zasnął. Zdarzył jednak wszystko zapamiętać. Vlad nadal mówił.
- Chanon, musisz teraz odejść i znaleźć inne stado. Jest pewna rzecz o której powinieneś wiedzieć. Nie jesteś w czystej krwi wampirem.
Chanonowi wydawało się, że się przesłyszał, ale Vlad wyglądał bardzo poważnie.
- Co? To nie jest prawdą! To oznacza, że..
- ..., że nie jesteś naszym prawdziwym synem. Chanon, ja i Malawi, kochamy cię jak własne dziecko, ale nie jesteśmy twoimi prawdziwymi rodzicami. Oni, zostali zabici przez ludzi, a ty miałeś wtedy, może parę dni. Byłeś bliski śmierci, gdy Malawi cię znalazła, więc zamieniła cię w jednego z dzieci nocy. Pewnie nas za to nienawidzisz. – Vlad odwrócił się plecami do Chanona, który starał się poukładać sobie wszystko w głowie. W końcu podszedł do ojca i go przytulił.
- Dziękuję wam za wszystko. Za wszystko co dla mnie zrobiliście. Zawsze będziecie moimi rodzicami.
Następnie, Chanon poszedł pożegnać się ze swoją matką. Gdy wszystko było już załatwione, pobiegł w noc w poszukiwaniu nowego domu. Po kilku dniach wędrówki, znalazł się na ziemi, jak się dowiedział od tutejszych zwierząt, króla Quazaviego.
- No cóż. Będzie zabawnie – powiedział do siebie i skierował się w kierunku wodopoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vikka
Lew



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 10:04, 20 Lut 2007    Temat postu:

Nooo, super CZekam na więcej x]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teansi
Vampire Lioness



Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 1533
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Mroku

PostWysłany: Wto 13:28, 20 Lut 2007    Temat postu:

Zapowiada się ciekawie, czekam na dalszy ciąg. Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Safari Paranoja
El leon loco



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 1573
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z domu bez klamek (uciekł)

PostWysłany: Wto 13:55, 20 Lut 2007    Temat postu:

Ale to już koniec. Tako rzecze Chanon Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vikka
Lew



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 1604
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:02, 20 Lut 2007    Temat postu:

Nie, ma być ciąg dalszy! *robi zeza*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chanon The Master
Vampire of Malkavian



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 1007
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Nowego Nowego Yorku

PostWysłany: Wto 14:04, 20 Lut 2007    Temat postu:

Zobaczy się, muszę mieć wenę...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasza Sawanna Strona Główna -> Nasze opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin