Forum Nasza Sawanna Strona Główna Nasza Sawanna
Forum o Królu Lwie :)
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The White Wolf

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasza Sawanna Strona Główna -> Nasze opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uru
Vampire of Pridelands



Dołączył: 14 Paź 2006
Posty: 2615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:47, 14 Sty 2007    Temat postu: The White Wolf

Nie wiem co mi odbiło ale zamieszczam dwa odcinki ;3


I POCZĄTEK....
A oto początek mej opowieści....zacznijmy wszystko od początku....od samego POCZĄTKU......


Nad lasami Kanady,właśnie wzeszło Słońce. Ognista kula ustawiła się wysoko na niebie,oświetlając swymi ciepłymi promieniami zmarzniętą ziemię.
Nastała zima.
Jednak mimo ogromnego mrozu,nie padał śnieg.
Natura ukazywała całe swe piękno w tym jednym dniu.
Ptaki radośnie śpiewały,w koronach drzew,a z daleka dobiegało ciężkie człapanie stada łosi.
Jednak przenieśmy się nieco dalej,aż do małej jaskini niedaleko ujścia rzeki McKenzie.
Leżałam w małej grocie z pyskiem pomiędzy łapami.
Moją szarobiałą sierść delikatnie muskał wiatr.
Już prawie zapomniałam,że na dworze panuje ostra zima.
Przewróciłam się wygodnie na grzbiet i z pomrukiem zadowolenia,poczęłam rozmyślać nad swoim życiem.
Me oczy powoli zamykały się na skutek nieodpartej senności,która brała mnie powoli w swoje władanie.
Machnęłam ogonem. Cóż za przepiękna chwila,tak długo na nią czekałam.
W pewnej chwili przypomniałam sobie straszną rzecz. Mój cały dobry nastrój,zgasł jak ognień pod silnym podmuchem wiatru.
Przecież jestem całkiem sama.
Nie mam rodziny,przyjaciół: nikogo.
Z głębokim westchnieniem rozejrzałam po otaczającej mnie ciemności jaskini.
Cała moja rodzina zginęła w pożarze lasu,który miał miejsce wiele lat temu.
Ocalałam tylko na skutek przypadku.
Gdy moja mama uciekała przed ogniem,obok rzeki,ja potknęłam się i wpadłam do lodowatej wody.
Zdrętwiałam cała na skutek zimna i resztkami sił uczepiłam się przepływającego obok kawałka spalonego pnia.
Na wpół żywa,dotarłam na drugi koniec puszczy,gdzie ogień nie dotarł.
Doczołgałam się do opuszczonej lisiej nory i ległam w środku.
Gdy odzyskałam przytomność była już ciemna noc.
Wyszłam z jamy i poczęłam się rozglądać,lecz nigdzie nie mogłam znaleźć mojej mamy.
Po kilkudniowych oczekiwaniach,zawyłam żałośnie.



I DALSZA CZĘŚĆ MEJ OPOWIEŚCI,CZYLI JAK TO SIĘ ZACZĘŁO OD SAMEGO POCZĄTKU

Nic nie rozumiałam,a ciemność nocy powoli mnie ogarniała.
Co się właściwie stało?
Me oczy wolno błądziły w nieustającym mroku.
Każde wilcze szczenię wie,że w tym świecie nie może być bezpiecznie.
Gdzieś z daleka dobiegały mnie pohukiwania sów,zmierzających na nocny żer.
Księżyc jasno wyglądał zza kłębiastych chmur,płynących leniwie po nocnym niebie.
Byłam sparaliżowana strachem. Jeszcze nigdy nie znalzłam się sama w takim beznadziejnym położeniu.
Przełknęłam głośno ślinę i stanęłam nieco pewniej na odrętwiałych z zimna kończynach.
Zdawało mi się,że to wszystko jest tylko takim złym snem,z którego się zaraz obudzę.
Jednakże czy we śnie można odczuwać głód?
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,że od trzech dni nie miałam nic w pysku.
W zimie o zwierzynę trudno,toteż rodzice bardzo mało polowali i raz na jakiś czas.
Westchnęłam głęboko i poczęłam rozglądać się uważnie.
Moje położenie było okropne.
Rzeka znajdowała się jakieś dobre 5 kilometrów na północ.
Przecież w takim stanie nie mogłam przejść takiego szmatu drogi.
Z mych niebieskich oczu spłynęły na ziemię dwie wielkie jak diamenty łzy.
Gdybym tylko wiedziała co teraz począć....
Z wolna poczęłam myśleć jaśniej.
Najpierw muszę znaleźć choćby tymczasową kryjówkę przed zimnem. Jeśli tego nie zrobię,przyjdzie mi tutaj zamarznąć na śmierć,a na to nie mogę pozwolić.
Pod wpływem nowych sił,podniosłam się z przejętej mrozem ziemi i zaczęłam wolno iść w stronę jaśniejącej w księżycowych promieniach leśnej polanki.

Ech....komentujcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dena
Ta, która chce się zamordować



Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ze Zlej Ziemi

PostWysłany: Nie 16:01, 14 Sty 2007    Temat postu:

Ładnie,ładnie.... Czekam na węcej Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Masajuke
Morska Lwica



Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:23, 14 Sty 2007    Temat postu:

ładne,fajne Kwadratowy więcej *-*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Safari Paranoja
El leon loco



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 1573
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z domu bez klamek (uciekł)

PostWysłany: Wto 12:50, 16 Sty 2007    Temat postu:

Ja to skądś znam. Mówiłem o tym, że mało pozytywne i dziwnym stylem pisane. Tylko na którym forum? Kurde nie pamiętam. Faunotopia? A może Dolina Lwów?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Safari Paranoja
El leon loco



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 1573
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z domu bez klamek (uciekł)

PostWysłany: Wto 13:44, 16 Sty 2007    Temat postu:

Przypomniałem sobie! Cześć Błyskawico Niebios, tu Grobowy Tancerz!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Uru
Vampire of Pridelands



Dołączył: 14 Paź 2006
Posty: 2615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 15:38, 17 Sty 2007    Temat postu:

No siemka x]
Ech jakoś nie mogę się zmobilizować żeby dalszą część wkleić ;3
No dobra xD
Macie:

I KoNTYNUACJA PIERWSZEGO ROZDZIAŁU HISTORII-SPOTKANIE/RATUNEK
Zimno...straszne zimno,które mnie ogarniało było wprost zabójcze.
Czułam jak powoli sztywnieje mi ciało,chociaż czułam w kończynach lekkie mrowienie,na skutek przemarzniętej ziemi.
Wydawało mi się,że to już wieczność jak stoję na polance szukając wzrokiem choć odrobiny ciepła,bądź jakiejkolwiek innej pomocy.
Jednak las pogrążony w głębokim śnie,oczekiwał nadejścia dnia w zupełnie martwej ciszy,która wżerała mi się w uszy i ogarniała mnie jak gdyby ogromny wąż,oplatający swą ofiarę.
Skuliłam się mimowolnie.
Gdyby była tu choć najmniejsza szparka,choć najmniejsza norka,gdzie mogłabym się schronić!
Nic nie dostrzegłam. Ziemia równa i gładka,pokryta tylko trawiastym dywanem,leżała pod mymi łapami.
Postaowiłam,że ruszę się z miejsca mimo wszystko.
Przecież nie mogę tak stać w bezruchu,czekając na śmierć z przemarznięcia.
Jednakże odczuwałam nie tylko zimno,ale i głód.
Uczucie to było tak silne,że aż zapiszczałam głośno z rozpaczy,a głos mój rozbrzmiał w głęinach leśnych.
Niemal czułam jak ma krew zamienia się w zimną bryłę lodu.
Z mroku rozpaczy wyrwał mnie pewien odgłos. Może to był mój głos,niesiony po świecie i powróciwszy w postaci echa?
Nie...to było coś zupełnie innego...coś obcego.
Poczęłam gwałtownie węszyć. Zapach tak ostry i przenikliwy...tak inny..tak obcy. W swym krótkim życiu nigdy go nie poczułam.
Po raz drugi wciągnęłam w nozdrza powietrze,teraz przesycone ową nieznaną wonią.
Warknęłam głucho.
Co to mogłoby być? Wilk?
Nie...zapach wilka jest zupełnie inny. Będąc jeszcze w watasze musiałam często go wdychać.
Zatem stworzenie,które go wydzielało nie mogło należeć do rodziny wilczej.
Zwęziłam oczy w szparki,okrążając teraz polankę wąskimi okręgami.
W tym momencie mych uszu dobiegł odgłos,słyszany już wcześniej,
Zapach stał się silniejszy,a dźwięk ten przypominał zduszone warczenie.
Zrozumiałam,że zwierzę,które było tego przyczyną znajdowało się już niedaleko ode mnie.....
W tym momencie silne uderzenie zwaliło mnie na zmarzniętą trawę.
Podniosłam się z wyszczerzonymi zębami i wreszcie ujrzałam mego przeciwnika.
Była to stara,brązowo-ruda lisica.
Posiadała drewniany naszyjnik na szyi,oraz duże błyszczące w mroku ślepia.
Spoglądała teraz na mnie z ciekawością,ale i z wielką ostrożnością.
Nigdy wcześniej nie widziałam lisa i teraz z podkulonym ogonem przyglądałam się temu nowemu odkryciu.
Nie rozumiałam właściwie co to takiego jest.
Tak różne od wilka i jednocześnie zupełnie nie przypominało królika lub sarny.
Lisica była ode mnie większa i rozumiałam,że z takim przeciwnikiem lepiej nie zaczynać wojny.
Uczyniłam dwa kroki w tył,nadal nie spuszczając oka z lisa.
Tymczasem,ona jak gdyby lampart,skoczyła ku mnie i otworzyła szeroko swe oczy. Po chwili odezwała się:
-Eeeech...to już nie na moje lata....widzę,żeś wilk. Ale i szczenię. Co tu robisz sama w lesie i to na dodatek w nocy,hę?-spytała.
Sparaliżowana strachem przez conajmniej pół minuty nie byłam w stanie nic wykrztusić. Dopiero po chwili oznajmiłam drżącym głosem:
-N...nie wiem.
-Nie wiesz?-Lisica zrobiła zdziwioną minę.
-A jak się nazywasz?-dodała.-Mniemam sądzić iż posiadasz jakieś imię,tak?
Przełknęłam głośno ślinę i już nieco pewniejsza odpowiedziałam:
-Aleu....
-No cóż...w każdym razie powinnaś być razem z watahą. Nie musisz nic mówić. Życie mnie już wiele nauczyło i domyślam się,że przez ten pożar,który niedawno przetoczył się przez nasz las,pozbawił cię i watahy i domu,mam rację?-sojrzała na mnie z uwagą.
-T...tak...-nie wiedziałam co o tym myśleć.
-Więc,Aleu...może pójdziesz ze mną? Widzisz...ja jestem stara i potrzebuję towarzystwa...na resztę życia,które mi pozostało. Jestem samotna i nie mam do kogo pyska otworzyć,a ty wydajesz mi się nieśmiałym,lecz sympatycznym stworzeniem.
Zamachałam ogonem.
-Ale...to nie będzie dla pani kłopot?
-Co ty wygadujesz!? Jestem wręcz szczęśliwa,że znalazłam kogoś takiego jak ty,a i będę ci mogła zastąpić opiekunkę. W tym lesie często musiałam pełnić tę rolę,więc to dla mnie żadna nowość.
-A jak się pani nazywa?-otworzyłam oczy z zainteresowania.
-A,prawda! Nawet się jeszcze nie przedstawiłam. Na imię mi jest Anisha. W naszej społeczności jestem szamanką,a ciebie z chęcią nauczę wszelkich sztuk magicznych,oraz tajemnic filozofii.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-A gdzie mieszkasz?-otworzyłam szeroko pyszczek z wielkiego zainteresowania.
-W norze,która leży jakiś kilometr stąd. Jestem tutaj,ponieważ wybrałam się na polowanie,ale w sytuacjach,kiedy siężko o pożywienie,dobrze jest zjeść trochę kwiatów i owoców. Chodźmy już,chciałabym zdążyć przed świtem.
Z radosnym piskiem podążyłam za nią.
-Chciałam powiedzieć....że dziękuję...-wyjąkałam.
Lisica machnęła ogonem.
-Głupstwo! Zapewniam cię,że wszystko potoczy się po szczęścia torze....
Szczerze mówiąc nie zrozumiałam z tego nic,ale miałam serce pełne dobrych przeczuć......


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Safari Paranoja
El leon loco



Dołączył: 27 Lis 2006
Posty: 1573
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Z domu bez klamek (uciekł)

PostWysłany: Czw 11:40, 18 Sty 2007    Temat postu:

Ty a co się dzieje, że Faunotopia nie działa? Wpływy Wielkiego Cthulhu?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Uru
Vampire of Pridelands



Dołączył: 14 Paź 2006
Posty: 2615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:39, 18 Sty 2007    Temat postu:

Foru.pl takie już jest że się nieźle tnie. Serwer nawala,ale za kilka dni może będzie już ok. Miałam tam kilka for,więc wiem ;3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasza Sawanna Strona Główna -> Nasze opowiadania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin